środa, 23 grudnia 2015

3 ♥ "Jestem tu przy Tobie" ♥

                                               ♥ WESOŁYCH ŚWIĄT ♥
   - A teraz drodzy uczniowie czas wybrać króla i królową balu- zawołał radośnie dyrektor Sweet.
Wszyscy spoważnieli. Dziewczyny zaczęły się poprawiać i wykonywać ostatnie poprawki. 
Dyrektorowi wręczono kartki z imiona. 
- Królem balu zostajee...Eddie!- powiedział lekko zaskoczony ale równocześnie uradowany Sweet.- Zapraszamy Cię na scenę.
Na głowie Eddie'go pojawiła się przepiękna korona. Chłopak wyszukał mnie w tłumie i posyłając mi oczko, uśmiechnął się od ucha do ucha. I teraz pewnie nastąpi ten niezręczny moment, w którym na scenie pojawi się taka Jessica, która pragnie się  znaleźć u boku Eddie'go tylko po to, żeby mnie wkurzyć. 
-A teraz nadszedł czas na najważniejszy tytuł. Królową balu zostaje...
Ja po prostu wiedząc o werdykcie, który miał nastąpić, poszłam gdzieś na koniec sali, żeby nie przyglądać się temu wszystkiemu. Odwracając się nagle usłyszałam swoje imię. 
-Patricio choć tu do mnie- wtrącił Eddie.
Nie mogąc uwierzyć w to co się stało, poszłam niepewnym krokiem na scenę. Na głowę włożono mi koronę. Ja stałam nie wiedząc, co się dzieje wokół mnie. Ocknęłam się dopiero w momencie, gdy Eddie zapytał mnie czy jestem zdziwiona.
- Nie, skądże. Od samego początku wiedziałam, że to będę ja.- odpowiedziałam sarkastycznie. 
Eddie tylko wyszczerzył zęby i popatrzył na wszystkich innych, którzy oczywiście bili brawo. 
- No to idziemy- powiedział chłopak
- Co? Gdzie?- zapytałam jeszcze zupełnie nieświadoma.
- No musimy zatańczyć, nie?
- Nie gadaj...- powiedziałam, spuszczając głowę.
Eddie pociągnął mnie za rękę i w jednym momencie znajdowaliśmy się już na środku parkietu. DJ oczywiście zapuścił jakąś na maska wolną i romantyczną piosenkę.
- I my mamy do tego tańczyć?- szepnęłam Eddie'mu na ucho.
On znowu nic nie odpowiedział. Za to cały czas się śmiał.  Ja oczywiście  ze skrępowaniem zaczęłam tańczyć, jeśli można tak nazwać poruszanie się w ślimaczym tempie z nogi na nogę. Po około 3 minutach, które ciągły się w nieskończoność, piosenka dobiegła końca. Wreszcie mogłam wyjść z tej sali. Szybko więc wybiegłam na dwór.
    Gdy już tam dotarłam, zaczęłam jakoś szybciej oddychać, zakręciło mi się w głowie, czułam się okropnie. Przed oczami miałam wszystko rozmazane. Coś było nie tak. Nagle na mojej szyi poczułam ciepło. Zorientowałam się, że mam na sobie wisior, który Nina kazała mi wziąć. Jak najszybciej go zdjęłam. Gdy spojrzałam na wisior, musiałam zasłonić oczy. Był oślepiający, jak blask słońca. Nagle usłyszałam, że ktoś za mną stoi. Przyzwyczajona już do takich sytuacji, wiedziałam, że to Eddie. Nie patrząc na mojego rozmówcę, odwróciłam się i zaczęłam mówić o tym wisiorze.
- Tak, to ten wisior. Tylko jest on w rękach  niewłaściwej osoby.
Uniosłam głowę,a przede mną znalazło się całe stowarzyszenie. Przestraszyłam się.
- Patricio oddaj mi ten wisior. On nie należy do ciebie. W twoich rękach jest niebezpieczny.- powiedziała Jessica.
- Niebezpieczny? A co ja mogę takiego zrobić? Kim ja jestem? Lepiej Ty mi powiedz czemu Ci tak na tym zależy?-  zerkałam na Jessice
-Możesz o wiele więcej niż myślisz Patricio- powiedziała ta kobieta, którą pamiętam jeszcze z tamtego koszmarnego snu. 
- O czym pani mówi?
- Emmo! Nie możesz! Ona nie może się tego dowiedzieć!- krzyczała Jessica
- Próbowałam Ci już to powiedzieć tyle razy Patricio- ponownie przemówiła mama Eddie'go.
- Lecz ja nadal nic nie rozumiem. - próbowałam poszukać w mojej głowie jakiegoś wspomnienia, które ewidentnie wskazywało by mi, co próbuje przekazać mi ta kobieta.
- Koniec! Wielkie zło na nowo się obudzi... Chyba, że... Dasz mi ten wisior. Wtedy Cię nie skrzywdzę.
-Skrzywdzisz? A kim Ty jesteś, że możesz mi zrobić krzywdę.- zapytałam podniesionym głosem.
Niespodziewanie na miejscu Jessici pojawiła się Senkhara. 
- O mój Boże!- zawołałam nie mogąc w to uwierzyć.
-Byłam tu od samego początku! Powróciłam i teraz nic mnie nie powstrzyma.
- Patricio uważaj!- zawołał z daleka biegnący Eddie.
Moim oczom ukazał się jasny blask przybliżający się w moją stronę.
 Ja chcąc się obronić przysunęłam rękę do twarzy. Chyba byłam głupia, myśląc, że coś takiego może mi uratować życie. Jednak nie myliłam się. Stało się coś, czego nie potrafię wyjaśnić.  Z ręki, w której trzymałam wisior wyłoniło się światło, które mnie ochroniło. Jak to możliwe. Co się dzieje? Nie potrafię tego zrozumieć. 

Eddie szybko podbiegł do mnie.
- Nic Ci nie jest Gaduło?- zapytał zaniepokojony.
- Wszystko w porządku, jak zawsze- miałam jeszcze wystarczająco dużo sił, żeby się do niego uśmiechnąć.
- A kto tu się pojawił? Nasz Osirion!- Senkhara znowu skierowała swoje moce w stronę Eddiego. 
 Ja znowu ponowiłam próbę ochronienia się. Tym razem siła ochrony była silniejsza ze względu na bonusową pomoc Eddie'go. Moc uderzyła w Senkharę, która rozpłynęła się w powietrzu. To niewiarygodne!
- Eddie udało nam się- uściskał mnie.
Przez dłuższą chwilę staliśmy tak wtuleni. Gdy nagle usłyszałam strzał. Popatrzyłam przed siebie. W oddali stała postać Jessici, która uśmiechała się złośliwie.
- Słowo nie było dotrzymane, kara więc Cię czeka. Pilnuj swojego czasu, życie Ci ucieka.- wypowiedziała te słowa po czym zniknęła. Po niej pozostał tylko pistolet, który upadł na ziemię.
- Pokonaliśmy ją Gaduło, to już koniec, już nie wróci..- 
Ja bardzo się cieszyłam, ale upadłam. Straciłam grunt pod nogami. Oddech spowolnił, bicie serca jakby też spowolniło swój rytm, cichy szum w uszach stawał się coraz głośniejszy. 
- Patricio! O nie! Boże... -  słyszałam tylko to i masę przekleństw, których nie potrafiłam zidentyfikować.


- Patricio nie zamykaj oczuu... Słyszysz mnie? Jestem tu przy Tobie.
Wreszcie zlecieli się wszyscy z domu Anubisa. Moja mama oraz tata też stali nade mną.
- Co tu się stało? Chwilaa co z Patricią? Eddie mów!- pytała Nina
- Onaa, ona tu wróciła... Senkhara, ale, ale Patri...Patriciaa mnie, nas ochroniła. Później, rozległ się strzał... Ona postrzeliła Patriciee...- z moich oczu popłynęło kilka łez.

- Synu, pogotowie już w drodze- powiedziała mama obejmując mnie
Ja byłem skupiony jednak cały czas na Patrici.
- Nie zamykaj oczu, nie zamykaj oczu- powtarzałem w kółko.- Patricio, kocham Cię, nie rób mi tego.
- Eddie...- odezwała się cichym głosem ledwo słyszalnym.
- Zostań ze mną, zostań! Kocham Cię...
- Jaa Ciebie...
- Patricioo, proszę Cię nieeee....


niedziela, 20 grudnia 2015

2 ♥ "Nie rozdzielą nas Patricio, rozumiesz?"

*Eddie
-Która godzina?- zapytała Patricia
- Jest 7- odpowiedziałem spoglądając na mój zegarek- Zrobię tu śniadanie, a potem pójdziemy już prosto do szkoły, okej?
-Jasne. Kiedy wracają Twoi rodzice?
-Podobno za 2 godziny będą już w szkole.
-Jesteś pewny, że nie wrócą najpierw do domu i przy okazji nie zdziwią się, że mnie tu zastali?- dziewczyna zapytała wchodząc do kuchni.
-Nie przyjdą tu wcześniej niż przed 10. Nie martw się o to.
-Okej, ale mam jakieś dziwne przeczucie, co do dzisiejszego dnia. Czuję się jakoś tak... nieswojo- powiedziała podchodząc do mnie.
-Może to ze względu na dzisiejszą imprezę?
- Co? O czym ty... O nie!
- Tak, tak dokładnie
- Nie, nie gadaj, że to dzisiaj.
-Dzisiaj sobie potańczymy Gaduło
-Nie mam ochoty z Tobą tańczyć...
-Wielkie dzięki
-Nie mam ochoty na nic, najchętniej zostałabym sama w swoim pokoju.
-Nie musimy iść na tą studniówkę, jeśli nie chcesz.- powiedziałem odwracając się do dziewczyny.
- Ja nie muszę. Za to Ty powinieneś. Wiem, że naprawdę chcesz tam pójść.
- Nie chcę tam iść bez Ciebie. Równie dobrze mogę zostać z Tobą w domu.
-Myślisz, że Ci na to pozwolą?
-Kto ma mi zabronić zostania z Tobą?
- Może rodzice? Całe stowarzyszenie na pewno marzy, żebyś ze mną został.
- Nie muszą o tym wiedzieć.
-Będą Cię mieli na oku Eddie, a zresztą mnie też- dziewczyna posmutniała.
- Nie rozdzielą nas Patricio, rozumiesz?- chwyciłem ją za ręce- Mogą zrobić wszystko co w ich mocy, ale nigdy nas nie rozdzielą. Nie pozwolę na to.
- Obiecujesz?
-Obiecuję- odparłem i pocałowałem ją z całych sił.
   Po śniadaniu udaliśmy się do szkoły. Dzisiaj mieliśmy skrócone lekcje ze względu na tak niechcianą przez Patricie studniówkę. W szkole każdy rozmawiał tylko o tym. Chodzi mi oczywiście o żeńską część szkoły. Ja razem z chłopakami staliśmy podpierając ścianę. W pewnym momencie dołączyła do nas Patrcicia.
- A co ty tutaj?- spytał uszczypliwie Jerome
- Nie mogę? Do waszej tajnej grupki trzeba się wkupić czy jak?
-Nie, ale nie jarasz się z wszystkimi innymi dziewczynami tym balem?
- Oczywiście, że nie. Nawet na niego nie idę- odpowiedziała z obojętnością Patrcia.
Pech chciał, że właśnie w momencie, w którym ja też powiedziałem, że nigdzie się nie wybieram, do sali wszedł mój ojciec.
- Eddie, nie możesz opuścić takiej uroczystości. Zabierz Patricię i nie chcę słuchać o tym, że nie idziecie na najważniejszy wieczór w waszym życiu. Limuzyna podjedzie pod dom Anubisa punktualnie o 18.00. Nie spóźnijcie się.-powiedział donośnym głosem Sweet
Mina Patrici wyrażała dokładnie to samo co w tym momencie czułem ja. Dlaczego on chce naszego pojawienia się na studniówce? Powinien próbować nas rozdzielić, a nie jeszcze bardziej do siebie przybliżyć. Z rozmyśleń wyrwała mnie Patricia.
- Na pewno coś zaplanowali. Coś co będzie miało miejsce właśnie na tej studniówce.
- Też właśnie się nad tym zastanawiam- powiedziałem spoglądając na dziewczynę.
     Lekcje dobiegły końca. Razem z Patricią wracaliśmy do domu.
- Może załatwili, że Jessica będzie jak to się nazywa... królową balu, a ty królem i no wiesz...
- Nawet jeśli to co?- odpowiedziałem uśmiechając sie
- No domyślasz się jak to może się skończyć...
-Patricio przestań. Jedyną królową jesteś dla mnie Ty. I nikt inny tego nie zmieni.
   Patricia zarumieniła się i przytuliła do mnie.
- To co idziemy na najważniejszy wieczór naszego życia?-  zaśmiałem się
- Okej, ale jeśli coś się stanie to będzie to Twoja wina- uśmiechnęła się szeroko
-Biorę wszystko na siebie- odpowiedziałem jej tym samym.
    Przygotowania ruszyły pełną parą. Ani się obejrzałem, a na zegarze była już za dziesięć 18:00.
Jak przypadało na taką okazję, miałem dla swojej towarzyszki bukiecik na rękę.
- Spodoba jej się?- zapytałem lekko podenerwowany
- Oczywiście. Jest śliczny. Będzie dla niej idealny- odpowiedziała poprawiająca mnie Trudy.
Byłem już gotowy. Wyszedłem z pokoju i stanąłem w holu naprzeciwko drzwi wejściowych. Usłyszałem na górze śmiechy dziewczyn, a po chwili kroki. Wreszcie ją ujrzałem. Miała na sobie białą sukienkę, przyozdobioną przeróżnymi świecidełkami.
- I jak?- zapytała niepewnie
-Eee... wy... wyglądasz fajnie- wyjąkałem
-Dzięki na tyle też się czuję
- Patricio, nie o to mi chodziło wyglądasz przepięknie.
- Dziękuję, ale czuję się okropnie.
- Odetchnij, czeka nas długa noc.
Ucałowałem ją, a potem wyszliśmy, gdyż usłyszałem podjeżdżającą po nas limuzynę.
-Byłbym zapomniał. To dla Ciebie- wręczyłem jej bukiecik
- Eddie, jest cudny- Patricia ucieszyła się
- Tak jak Ty- poweidziałem patrząc jej w oczy
Usiedliśmy wygodnie, a limuzyna ruszyła.
*Patricia
- Znowu pada- powiedziałam zerkając przez okno
-Tak, widzę. Na szczęście już jesteśmy na miejscu.
Wychodząc z samochodu szybko pobiegłam przed drzwi budynku, w którym odbywała się impreza. Dopiero po chwili, gdy już dotarłam na miejsce, zorientowałam się, że Eddie stoi na środku drogi.
- Co ty robisz?- zawołałam
- Idziemy na spacer?
- Zwariowałeś?
-Pooddychamy świeżym powietrzem- chłopak uśmiechnął się i uniósł porozumiewawczo brwi.
- W taką pogodę dotleniać Ci się zachciało...- odpowiedziałam sarkastycznie
Jednak pobiegłam do niego. To nic, że deszcz zaczął przybierać na sile. Gdy dotarłam już i stanęłam przed blondynem, on wziął mnie w ramiona i zakręcił parę razy.
- Jesteś idiotą- powiedziałam kiedy moje nogi dotknęły ziemi.
- Ahaa i co jeszcze mi powiesz?
- Jesteś kretynem, wariatem. Jesteś głupi, tępy i beznadziejny we wszystkim co robisz...
-Dobra, dobra nie gadaj tyle gaduło okej?- powiedział spoglądając na mnie i wiedząc, że to wszystko nie jest prawdą, pocałował mnie.- Kocham Cię- dodał po chwili


Ja tylko szeroko się uśmiechnęłam i przytuliłam do Eddie'go.
Po tej niezwykle romantycznej scence udaliśmy się do środka, gdzie powoli zaczynała się nasza studniówka.
- Może to nie był wcale taki zły pomysł z wybraniem się tutaj?- zapytał Eddie
- Może nie, ale nadal nie jestem w pełni usatysfakcjonowana.

sobota, 19 grudnia 2015

1 ♥ "Zostań ze mną na zawsze" ♥


    Znowu pojawia się ten niepokój. To przygnębiające uczucie pojawiające się z nieodczuwalnym bólem fizycznym, któremu jednak towarzyszy ciągle nasilający się ból psychiczny. Tysiące pytań nasuwa się teraz na myśl powodując, że moja głowa pęka. Okropnie boli, ale nic nie mogę zrobić aby się od tego uwolnić i poczuć choć odrobinę wytchnienia.
    Czuję się obserwowana przez wszystkich. Dosłownie. Czuję na sobie wzrok miliona osób nie mających pojęcia kim jestem i co tutaj robię. Ci ludzie mnie nie obchodzą. Niech sobie patrzą i gadają. Mają kolejny temat na wieczorne pogaduszki i popołudniowe spotkania przy kawie.
     Nie ma go. Nie ma go tutaj przy mnie. Jestem pewna, że to nie jest prawda. To po prostu fatalna pomyłka. Okrutny żart. Nagle zauważam go. Zachowuje się inaczej niż zwykle. Jest spokojny, a jego oczy są zamknięte. Odpoczywa. Tak, tak to najlepsze wyjaśnienie. Muszę go obudzić. Idę przed siebie. Ludzie zatrzymują mnie i odciągają od tego pomysłu.
- Zostawcie mnie- mówię równie spokojnie patrząc na pozę leżącego chłopaka.
W końcu jestem przy nim, blisko niego. Chwytam go za rękę, która leży na oparciu łóżka szpitalnego. Znajdujemy się w miejscu radości i smutku zarazem. Jest mi to obojętne. Ważne, że jestem z nim. Trochę tu zimno. Jego ręka jest chłodna niczym lód. Na twarzy chłopaka nie pojawia się żadna oznaka zbyt niskiej temperatury. Wciąż ten sam spokojny i obojętny wyraz twarzy. Ja uśmiecham się delikatnie patrząc dookoła siebie. Jednak nikt nie odwzajemnia tego uśmiechu. Okropna znieczulica.
     W pewnym momencie poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam się. To starsza, jasnowłosa kobieta.
-Patricio- powiedziała smutnym głosem.
 Makijaż na jej twarzy był cały rozmazany. Najpierw pomyślałam, że to ze względu na pogodę panującą na zewnątrz. Jednak widząc zapłakane oczy kobiety stwierdzam, że to chyba nie wina pogody.
-Co się stało?- zapytałam zdezorientowana
- Tak bardzo mi przykro...
Odczułam zaniepokojenie o pojawiającą się panikę.
-Eddie...-odwróciłam się w stronę łóżka- Eddie obudź się. Słyszysz mnie? Otwórz oczy, proszę! Proszę... Eddie proszę!
Wszystko zrozumiałam. Nagle to do mnie dotarło.
- Eddie, nie... Eddie nie żyje?!
Popatrzyłam na matkę chłopaka, która wybuchła płaczem. Nie, nie to nie może być prawda! To niemożliwe... Nie, nie, nie...

     Natychmiast zerwałam się z łóżka.
-Patricio, co się stało?- zapytał zmartwiony blondyn.
- Mój Boże... To tylko sen. Eddie, mam do Ciebie ogromną prośbę.
- Słucham uważnie- uśmiechnął się
- Albo nie już nic
- Nie, nie droga damo, mów co chciałaś powiedzieć
- Eddie, podejdź do mnie
Chłopak przybliżył się do mnie w taki sposób, że patrzyłam mu w oczy.
- Nigdy mnie nie opuszczaj...
- Ja...
- Zostań ze mną na zawsze, nie pozwól, żebym kiedykolwiek odeszła. Obiecaj mi to, proszę.
- Obiecuję Ci, że nigdy Cię nie opuszczę, przenigdy nie dopuszczę do tego, żebyś odeszła,
- Ja już pozwoliłam Ci kiedyś odejść i widzisz jak to się skończyło?
- Tak, wylądowaliśmy w łóżku- Eddie uśmiechnął się łobuzersko
- Eddie...
- Przepraszam- pocałował mnie delikatnie w czoło.
- Zostań ze mną...
- Na zawsze- odpowiedział-Kocham Cię i zawszę będę- dodał po chwili
- Ja Ciebie też

    W tym momencie zrozumiałam kim on dla mnie jest. To coś więcej niż opiekun, bratnia dusza, przyjaciel czy chłopak. To coś czego jeszcze nie potrafię pojąć.

piątek, 18 grudnia 2015

Post informacyjny!

  Hej, witam Was wszystkich bardzo serdecznie :) Mogliście się już spotkać z moimi opowiadaniami na blogu peddieforever.blogspot.com, niestety stronka została zablokowana i nie mogę nawet na nią wejść. Przynajmniej nie potrafię tego zrobić na laptopie, ale na komórce tak. Dajcie znać w komentarzach, czy potraficie wejść na poprzedni blog.
  W każdym razie to będzie nowa stronka, nowy adres, ale dalej ta sama historia, opowiadania i PEDDIE <3  
  Może dla nowych czytelników opowiem coś nieco o sobie:) Mam na imię Martyna. Interesuję się śpiewem, muzyką, filmami, modą, językiem angielskim. Co chwilę mam różne fazy na, np: Harry'ego Pottera, Igrzyska Śmierci, Glee, Pretty Little Liars, itd. Oczywiście uwielbiam Tajemnice domu Anubisa i moje kochane Peddie :) Mam 16 lat i chodzę do 1 klasy liceum o profilu humanistycznym. Także pisanie takich opowiadań na pewno mi nie zaszkodzi :))
       Czekam na Wasze komentarze i zabieram się za pierwsze opowiadanie po długiej przerwie :)