niedziela, 14 lutego 2016

4 ♥ " Jednak w realnym świecie jest zupełnie inaczej." ♥

Rozdział 4

   W drodze do szpitala myślałem tylko o niej. Modliłem się, żeby jej nie stracić. Nie byłem w stanie nawet sobie wyobrazić jednego dnia bez niej. Z Patricią wszystko jest inaczej. Wszystko się zmieniło. Nic nie jest takie samo jak wcześniej. Oczywiście ja postrzegam otaczającą mnie rzeczywistość właśnie w taki sposób. Jednak w realnym świecie jest zupełnie inaczej.
    Będąc w szpitalu jak najszybciej udałem się do recepcji. Pielęgniarka poinformowała mnie, że aktualnie Patricia jest operowana, a jej stan jest ciężki.
- Zawiozę Cię do domu.- rzekł mój ojciec kładąc rękę na moim ramieniu.
- Nie, nie musisz. Zostanę tu. -odpowiedziałem cicho.
- Synu, musisz odpocząć. To był  dla Ciebie bardzo ciężki dzień.- do rozmowy dołączyła mama.
- Tutaj też mogę odpocząć.- dalej stawiałem na swoim.
- Rodzice Patrici będą tu rano. Ty też możesz przyjść jutro.- zachęcił tata.
- Dobra, ale jutro będę tu z samego rana.- odrzekłem kierując się w stronę wyjścia.
      Po godzinie leżałem już w swoim łóżku w domu Anubisa. Moi rodzice chyba żartowali mówiąc, że mam wypocząć. Nie potrafię nawet zmrużyć oczu na sekundę, a co dopiero zasnąć i wypocząć.
- Boże, nie pozwól, żeby coś jej się stało. Dziękuję Ci, że postawiłeś na mojej drodze tę dziewczynę. Dzięki niej jestem kimś lepszym. Dlatego proszę Cię Boże, nie odbieraj mi jej- mówiłem to szepcząc i cicho szlochając. Teraz pozostało tylko wierzyć. Jestem osobą wierzącą. Uczęszczam w niedziele do kościoła, ale nigdy nie odczuwałem jakiegoś głębszego poruszenia związanego z wiarą, aż do teraz.
    Po pewnym czasie za oknem robiło się jasno. Spojrzałem na zegarek. Była 7. Szybko wstałem, ogarnąłem się i pojechałem do szpitala samochodem, który tata zostawił mi wczorajszego wieczora. Gdy wreszcie znalazłem się w szpitalu rodzice Patrici już tam byli. Podbiegłem do nich.
- Dzień dobry, jak ona się czuje? Wszystko w porządku?- pytałem drżącym głosem.
- Dzień dobry, tak wszystko gra, ale Patricia jest bardzo zmęczona i ma jeszcze niewielkie problemy z pamięcią.
- Mogę się z nią zobaczyć?
- Oczywiście, że możesz. Chodź z nami.- powiedziała uśmiechająca się mama Patrici- Teraz te studniówki są takie niebezpieczne- dodała wzdychając i kręcąc głową.
Ja tylko kiwnąłem twierdząco. Ciekawe co im nagadali, bo z pewnością nie mogli im powiedzieć prawdy. W końcu dotarliśmy do sali, w której leżała Patricia.
- Cześć córuś. - zawołał szczęśliwie pan Williamson.
- Słońce- dodała mama Patrici
- Hej- odpowiedziała słabym i cichym głosem dziewczyna.- Miło Was znowu widzieć.
- My też się cieszymy, a teraz zostawimy Cię z Twoim gościem, kochanie.- rzekł ojciec Pat.
Rodzice Patrici wyszli z sali, a ja mogłem nareszcie z nią pogadać i pobyć sam.
- Hej Gaduło, naprawdę bardzo się o Ciebie martwiłem. Nie mogłem zasnąć, bo cały czas myślałem o Tobie. Jak się czujesz?
- Dziękuję już lepiej. Bardzo się cieszę, że mnie odwiedziłeś- odpowiedziała uśmiechając się delikatnie.
- Jak mogłem tego nie zrobić? Oczywiście, że bym Cię odwiedził. Byłbym tu przy Tobie cały czas.- powiedziałem chwytając ją za rękę.
-To cudowne, że mam takiego przyjaciela.
-Przyjaciela?
- No tak. Jesteś moim przyjacielem tak? Mieszkasz w domu Anubisa co nie? Jak masz na imię? Moja pamięć jeszcze świruje... Tylko tyle o Tobie pamiętam...
- Tylko tyle? Eddie... Jestem Eddie- serce zabiło mi mocniej.
- Wydaje mi się jakbym po raz pierwszy słyszała to imię. Nic sobie nie przypominam.
- Nic? Kompletnie nic? Niczego nie pamiętasz? Znaczy się... Mnie? Nas? Nasz pierwszy taniec, pocałunek, spotkanie?- nie wiedziałem co może jej o mnie przypomnieć.
- Niestety nic. Wiem tylko, że nie jesteś stąd. Słyszę po Twoim akcencie- dziewczyna zaśmiała się.
- Muszę wyjść.- powiedziałem i udałem się do wyjścia. Musiałem załatwić kilka spraw z lekarzem. Do szpitala przyjechali wszyscy z Anubisa i spotkali się z Patricią. Lekarz kazał im pytać ją o ich wspólne wspomnienia. Jej rodzice także sprawdzali jej pamięć. Po dokładnym przeanalizowaniu wszystkich wyników i badań, które lekarz wykonał Patrici, wyszło, że z jej pamięcią jest absolutnie wszystko dobrze. Nie pamięta jedynie kilku momentów i wydarzeń z swojego życia, w których była obecna jeszcze jedna osoba. Po prostu nie pamięta mnie. Nagle przypomniały mi się słowa, które były zapisane w książce, w której szukaliśmy informacji o tych drzwiach. Brzmiały one " Teraz tylko Ty już wybrać musisz, czy ratujesz siebie i do domu wrócisz, czy też chcesz ratować tego kogo kochasz..."  Pamiętam jeszcze słowa Senkhary z tamtej nocy " Słowo nie było dotrzymane, kara więc Cię czeka". Nie o nie może być prawdą. Tylko nie ona. Nie Patricia.

 Co do końcówki opowiadania, nowi czytelnicy mogą wpaść na starego bloga. Rozdziały z tego bloga są tą samą historią co tutaj. Na tym blogu jest dokończenie historii.
link do starego bloga (dokładnie opowiadanie 33) Mam nadzieję, że się podobało za 10 komentarzy następne opowiadanie :)  Udanych walentynek ♥

2 komentarze:

  1. Super opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no świetne opowiadanie walentynkowe :P
    Ale jest cudowne :) Choć na miejscu Eddiego... cieszyłabym się, że Pat w ogóle żyje, nic jej nie jest. Po co komu pamięć? :P
    Mam nadzieję, że kolejna część ukarze się jak najszybciej :3

    OdpowiedzUsuń